17-11-2009 11:41
I ty zachoruj na Falkonie!
W działach: Blog, Recenzje | Odsłony: 4
Bo ja wiedziałem że tak będzie. Znaczy, bez żartów, czy ktokolwiek mógł liczyć, że pojedzie w oko cyklonu, na wschodnie rubieże, nieopodal konsumowanej przez grypę Ukrainy, zarwie dwie noce w zatłoczonych salach i wymieni uściski dłoni z setkami osób i wróci z tego cało? To się nie mogło udać, no i się nie udało. Nie wiem skąd repek wiedział, że zachorowałem, ale tak, to prawda. Znaczy, póki co nie jest źle, ale dzisiaj akurat, powiedzmy, uczelnię mogę sobie odpuścić. Może jutro będę zdatny do użycia, może na coś przyda się szczepienie na grypę sprzed tygodnia czy dwóch.
Może.
Ale i tak było warto, na Falkonie bawiłem się świetnie. Nie żebym był ultra zachwycony samym konwentem, miał on swoje wady:
1. Szkoła sypialna naprawdę, naprawdę daleko i bez prysznicy
2. Umiarkowanie bogaty program (nawet gdyby nie został rozwalony na kawałki przez grypę, i tak nie znalazłbym za wiele dla siebie)
3. Kilku niemiłych bubków z obsługi
Ale miał i zalety:
1. Szkoła była jednak mniej przepełniona, a wciąż dało się spać na jej terenie
2. Kilka ciekawych punktów programu oraz organizowanie dodatkowych w miejsce tych, których autorzy zachorowali
3. Przesympatyczny green room
4. Porządek
5. Kolejna świetna edycja OE – z niezłym wsparciem konwentu, była jedna stała sala, widać więc postęp w porównaniu do zeszłego roku.
Takie luźne spostrzeżenia zostały rzucone, czas na podziękowania i pozdrowienia:
- Beacon – za rozpoczęcie konwentu dwa dni wcześniej sesją Wolsunga, za wspólny dojazd i za nocleg, za opowieści lubelskie, za arabską sztukę targowania i za bycie moim aktualnym Najbliższym Erpegowym Sąsiadem
- Urko – za bycie człowiekiem, pod którego należy się podłączyć na konwencie, za bycie ultra-fajnym ziomkiem z przytupem, za sobotni wieczór, za dywagacje nad seksualnością 16-letnich fanek anime, no i ten, ziom, następnym razem będziesz miał więcej szczęścia
- Zosia – za wieczór sobotni, za wspólny powrót, za jestem-młoda-bo-przecież-zadaję-się-z-Urkiem-Beaconem-i-Rincem,-prawda?
- Jego Magnificencji Rektora Politechniki Warszawskiej, który dał mi wolne w piątek od południa, dzięki czemu dotarłem na konwent przed 24.
- Dla Juliana – za wspólny (nie)planowany dojazd
- Dla kalamburowej drużyny w składzie: Szept i Lechu Młodszy, oraz dla wszystkich rywali
- Dla Ducego, za powrót do redakcji gdy go potrzebuję, za to że znalazł trochę czasu na konwent mimo przyjazdu Większych i Nieco Przedwiecznych
- Dla nida, którego dopiero tutaj poznałem, za świetną edycję Orient Expressu i za bycie kolejnym sympatycznym Indianinem
- Dla Zsu i Jade, za wspólną sesję i częściowo za wieczory
- Chimery i jego naprawdę opłacalnej rpgowej wyprzedaży
- Dla Odola i Xaasa, za kolejną udaną sesję, których oczywiście nie da się rozegrać w Warszawie
- Całej ekipy Orient Expressu, za niezwykle wartościową inicjatywę, za którą mocno trzymam kciuki
- Dla Repków za ciekawą prelekcję i za bycie ciepłymi punktami każdego konwentu
- Dla Marigold, która przywiozła mi film i zaproszenie na sobotni wieczór, z którego niestety nie udalo mi się skorzystać
- Dla Magdy Kąckiej za niezwykle sympatyczne godziny w green roomie, za bycie Pomocną Duszą, za szczerość co do swojej pracy
- Dla osoby której tożsamości niestety nie pomnę (przepraszam!), a która powiedziała, że lubi moje opowiadania
- Oraz dla wszystkich, z którymi mogłem porozmawiać chwilę lub dłużej, albo przynajmniej mignęli w tle: Singera, Spider, Lech, Carrie, Simana, całej ekipy z piątkowego i sobotniego wieczoru (nie dam rady wymienić wszystkich z tych trzech pubów i jednego technoklubu), dla ekipy Lans Macabre, Kuźni Gier, Portalu, oraz Seji, Krakonman, Garnek, TOR, Squirel, dla współpodróżników z pociągu do domu.
- Dla nieobecnych z powodu choroby, szczególnie Scobina.